niedziela, 3 listopada 2013

Chapter 3



 Proszę przeczytaj notkę pod rozdziałem:

Anne…

Byłam spóźniona, jak zawsze. Byłam już cholernie spóźniona do szkoły.

Wyskoczyłam z mojego starego i skrzypiącego małego łóżka, i zaczęłam biegać w tą
i z powrotem zdezorientowana.

Włożyłam mój nowy mundurek, który Linda pozostawiła na moim biurku ostatniej noc, i szczerze nie obchodziły mnie zmarszczki na niej, po prostu starałam się założyć go tak szybko jak to było możliwe.

Mundurek była bardzo bardzo ładny. Spódnica była krótka, bez wulgaryzmów  i słowo honoru, że  zrobiła mój tyłek bardziej zgrabniejszy, i z wizerunkiem niebieskiego, Szkockiego faceta. Wyglądałam ładnie. Bluzka była biała z przewiewnego materiału. To było fajne. . ..

Jeśli patrzę na moje ciało jestem perfekcyjna, ale … moja twarz, mój boże. To jest zbrodnia natury.

Westchnęłam totalnie pokonana ponieważ mój top był całkowitą katastrofą, nic nie dało się zrobić z tym jak wyglądałam rano gdy szłam do mojej kochanej szkoły w USA, która rozpoczynała się o normalnej godzinie, nie o szóstej rano i nie jak  w szalonolandi w Rzymie. Nie było sposobu na naprawienie tego więc po prostu to zignorowałam przypominając sobie, że w sumie, kilkoro ludzi podejdzie do mnie w moim pierwszym dniu. Włożyłam moje białe podkolanówki i czarne bity, jak czesanie moich włosów zapowiadało się na jeszcze gorsze, ale uczesałam się w wysoką kitkę, tak skandaliczną i rozczochraną, że wyglądała dobrze. Nałożyłam trochę błyszczyka i poszło dobrze.


- Myślałem, że nigdy się nie obudzisz- powiedział mój tata, kiedy wchodziłam do kuchni i
Rzucił gazetę do mnie. Wyglądał świetnie.

Jak to jest w ogóle możliwe, że on zawsze budzi się przede mną i zawsze wygląda dobrze? Ja nigdy nie wyglądałam dobrze, o tej godzinie rano. Muszę odziedziczyć tę moc.

- Cóż, jestem gotowa, i jest już późno, lepiej już iść – podbiegłam zabierając mu kawę. Westchnął i wstał powoli.
Ponieważ zbliżyliśmy się do mojej nowej szkoły, mówiłam do siebie, że wszystko będzie wspaniałe, przynajmniej mogłam znaleźć przyjaciela. Zaznaczam, że zawsze byłam przyjazna,


- Czy zdajesz sobie sprawę, że potrzebuję telefonu komórkowego? – Rzuciłam nagle mojemu tacie.  Nie wiem, nawet o tym nie myślałam, ale to była prawda, dziewczyna nie może żyć bez telefonu w kraju całkiem nieznanym.

- Masz rację.- powiedział nie patrząc na mnie. – Postaram się dać Ci jeden, jak najszybciej, i tym razem dla odmiany, postaraj się go nie zniszczyć w porządku?

- Postaram się- zażartowałam. To byłoby trudne, ponieważ urodziłam się by niszczyć komórki.

- Gotowe, jesteśmy.- powiedział mój tata parkując przed .. pieprzonym pałacem.

Właściwie to była największa szkoła, stylowa, szykowna i doskonała, czego moje oczy nie widziały. Była jak szkoła w filmach, takich jak szkoły dla książąt. Nie wiem. Po prostu była wspaniała.

Miała minimum cztery kondygnacje. Ściany były jasnobrązowe, okna były duże i długie z niewielkimi białymi poziomicami, balkony romantyka gdzie dwa gigantyczne mahoniowe drzwi witały studentów i małą fontanna na przeciwko schodów wydających się nie kończyć.


- Łał – wymamrotałam – co to za miejsce?


No cóż-  . Dan Jolie jest dyrektorem- moja szyja zwróciła się do niego natychmiast gdy usłyszałam to nazwisko , z ogromnym uśmiechem. – I tak, twoje bliźnięta są tutaj.

- O mój Boże! – krzyknęłam z podnieceniem, i wykrzyknęłam w sposób zbyt ostry dla mnie, mój ojciec położył na moim ramieniu rękę by mnie uciszyć. – Oh, idę do …

- Czekaj, słuchaj, nie możesz nigdzie iść dobrze? Nie ma znaczenie, jeśli tylko zobaczysz bliźniaki po tak długim czasie, bez względu na to, nie możesz opuścić tego miejsce, aż przyjadę po Ciebie.

- Co? Dlaczego taki duży dramat z tego?

- Anne, nie zadawaj mi pytań.- narzekał. – po prostu nie idź, proszę. Tutaj.. To niebezpieczne miejsce.

- Oczywiście, oczywiście jak mówisz.- przewróciłam oczami zirytowana. – Nie wezmę nawet świeżego oddechu, Szczęśliwy?

- Nie przesadzaj moje dziecko, możesz iść, i czekaj aż po ciebie przyjadę na schodach.

- Dobra. – pocałowałam go w policzek. – Do zobaczenia przy wyjściu.

- Do zobaczenia

Zostawiłam samochód i capnęłam drzwi z uśmiechem.. Wyregulowałam moją torbę z Prady, postanowiłam użyć jej jako plecak, i spojrzałam na moją spódniczkę i bluzkę ponownie tylko.
I wzięłam głęboki oddech przed pójściem. Szłam naokoło fontanny i kiedy zaczęłam wchodzić po schodach jeden duży chłopak uderzył mnie przypadkowo.
Warknęłam gniewnie a on uśmiechnął się nieśmiało ale zignorowałam to i ruszyłam dalej. Idąc w górę i górę i wydawało mi się, że to nigdy się nie skończy, aż w końcu dotarłam i przekroczyłam drzwi mojej nowej szkoły.


zgubiłam się chodząc po korytarzach i zapytałam dziewczynę, która mówi po włosku, wyglądała na sekretarza, albo po prostu na kobietę która dała mi mój grafik, znów zatęskniłam. Wpadłam na kilku włochów, którzy zachowywali się głupio, byli aroganccy i niegrzeczni i wyglądali źle, a następnie znalazłam mój pokój, co nie pomogło zbyt, ponieważ kiedy przyszłam, rzeczywiście, wszyscy siedzieli cicho w fotelach za milion dolarów i nie można było porównać tego, z tym co miałam w poprzedniej szkole, publicznej

*** 
Po pierwsze chciałabym bardzo ale to bardzo przeprosić za to, że nie było tak długo rozdziału.
Teraz rozdział będą pojawiać się trochę rzadziej, gdyż ja i Gosia jesteśmy w 3 gim i testy nas czekają, ale będziemy się starać obiecujemy. 
Teraz dwa.. bardzo proszę byście zostawili po sobie jakiś komentarz, chcemy sprawdzić ile osób to czyta :)
Po 3 życzę wam miłego tygodnia haha :)
jeśli będziecie miały jakieś pytania co do rozdziałów czy coś piszcie do nas na TT bądź asku itd, wszystko podane jest w zakładce KONTAKT>
4 i ostatnie : JEŚLI KTOŚ UMIE WYKONYWAĆ ŁADNE SZABLONY I LUBI TO ROBIĆ PROSZĘ BY SIĘ DO KTÓREJŚ Z NAS ZGŁOSIŁ, PONIEWAŻ CHCEMY ZROBIĆ NOWY WYGLĄD BLOGA. 

BUZIACZKI KOCHANI <3