niedziela, 25 sierpnia 2013

Chapter 2 cz. II

Justin

André rzucił pustą broń na podłogę z dużą złością, a po wykrzyczeniu czegoś czego nie zrozumiałem, rozdarł rękaw mojego pieprzonego, firmowego garnituru.

 Zanim zdążyłem pomyśleć już warczałem w nadludzkiej odwadze i rzuciłem się na niego,
głośno przewracając go na podłogę i okładając pięściami po jego brzuchu i ramionach, ale to zwierze było większe i silniejsze ode mnie więc zatrzymałem swoje pięści w sekundę gdy uderzył mnie w twarz.

   - Moja pieprzona twarz! - Krzyknąłem i uderzyłem jego pierś z obu rąk. André zrobił to samo ale mocniej i kiedy się na to natknąłem pchnął mocniej, ciągnąc mnie na podłogę i stając na moich nogach aby trafić w mój brzuch. Jęknąłem i próbowałem go zdjąć, ale nie mogłem.
   - Ona mnie zabije.

   - To dla ciebie, nie zadzieraj ze mną ponownie. - walcząc jęknąłem, gdy próbowałem wydostać się z pod niego.  - Jakieś pomysły kto chce mnie zabić?

   - Wziąłem gówno - i wyjąłem ramie spod jego ręki i, że nic innego nie mogłem zrobić, przyłożyłem swoją pięść do jego policzka ze wszystkim, bez procesu, że nie powinienem robić czegoś takiego.

   - W PIEPRZONĄ TWARZ TY SKURWYSYNU! - Wrzasnął bardzo głośno z twarzą wykrzywioną w strasznym grymasie. Zaśmiałem się kiedy zobaczyłem jak jego policzek i miejsce wokół oka stają się czerwone.

   - Skur co?! - Domagał się cichy głos, miękki i mocny, naprawdę zły. André i ja zamarliśmy i spojrzeliśmy równie przerażeni w bez ruchu.

   - Powtórz, Thomasie André Bieber Ciranelli. - rozkazała głosem niskim i twardym.  - I wstańcie z podłogi.

Mógłbym powiedzieć, że w miej niż dwie sekundy  oboje staliśmy twardo i sztywno na przeciwko naszej matki, czekając na karę, czekając na krzyki, i czekając na wszystko co mogła nam zrobić.

   - Skur... wy..., uh... Przepraszam. - po prostu zaczął bełkotać, jak to zawsze z nią robi. Nie uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że kara i upokorzenie były też dla mnie.
Ta kobieta mogła tak ze wszystkimi.

   - Powiedz to jeszcze raz.

   - skurwysyn... - mruknął półgłosem.

   - To nie za mądrze, aby odzywać się tak do swojego brata... Wasza dwójka ma mnie dość z jego niedojrzałymi bredniami. - splunęła ze złością, idąc bliżej nas.

Na pewno obraz byłby zabawny. Dwóch chłopców z miarą około sześciu stóp, zastraszeni przez kobietę z miarą jakichś pięciu stóp, talią jak spaghetti i twarzą anioła.

   - Jak wiele razy w tym tygodniu walczyliście na ciosy? - zapytała.  - Znam te głupie rzeczy, które wasz ojciec wam powtarza  - "W twarz nie jest" Nie w twoją twarz lub kogokolwiek innego!
Moje dzieci to nie jakieś dzikie zwierzęta lub jakieś prymitywy! SĄ BRAĆMI NA LITOŚĆ BOSKĄ! NIE CHCE ŻEBYŚCIE KIEDYKOLWIEK WRACALI DO TAKIEJ WALKI, NIGDY!

   - Mamo... - zacząłem mówić, chwiejny i niepewny..  - Nie walczyliśmy tak naprawdę, to była... to była... braterska miłość.

   - Braterska miłość??! - Wrzasnął bardzo głośno, sprawiając, że podskoczyłem nieznacznie w szoku. Wzięła twarz André i odwróciła się do mnie. Jego brązowe oczy, jak moje, były szerokie i przestraszone, jak u kosmity, jego policzki były niszczone pod długimi czerwonymi paznokciami mojej mamy i jej usta otworzone jak u ryby.
   - Spójrz na tego idiotę, siniak nie był zrobiony z miłości.

   - Przepraszam... to była jego wina, on... zepsuł mój garnitur, patrz. - powiedziałem szybko, podniosłem rękę i pokazałem wiszący rękaw.
Dyszała jak w horrorze i nagle twarz mojego brata chodziła po moim ramieniu i badała rozdarcie.

   - PRZYJĘCIE ZACZYNA SIĘ ZA PÓŁ GODZINY! - warknęła, co spowodowało, że oboje podskoczyliśmy.  - Co mam z wami zrobić?!

   - Kochaj i akceptuj nas? - André powiedział. Moja mama prychnęła.

   - Nie. Nie wiem jak to zrobisz Justinie Drew, ale ale musisz znaleźć przyzwoitą kurtkę w pół godziny. - Powiedziała pokazując palcem, i odwracając się do Andre.  - A ty, lepiej kontroluj siebie ze swoim bratem. Zobaczymy jak będzie później gdy pójdziecie ze swoim ojcem.

Odwróciła się i odeszła od nas z głośnym stukotem jej obcasów roznoszącym się po całym domu.
_______________________________________
Witam! Mamy drugi part rozdziału! :D i przede wszystkim JEST JUSTIN! Cieszycie się? Ja tak. Musze przyznać, że jeszcze żadnego rozdziału ani tutaj ani w #7801 nie tłumaczyło mi się tak trudno. Więc za każdy błąd i nieczytelne zdanie przepraszam i do następnego.
enjoy

piątek, 23 sierpnia 2013

Informacja.

Jeśli ktoś czyta mojego aska pewnie już wie .. A więc.. po pierwsze bardzo przepraszam z Gosią, że nie ma nowego rozdziału : c Niestety Gosia ma pewnie problemy z pieskiem ( życzmy jej aby jej piesek był cały zdrów <3 ) więc rozdziałów nie ma ; c Ale gdy już się pojawi, dodamy dwa : ) Dokładnie nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, ale nie martwcie się, nie pozwolimy byście czekali bardzo długo c : Postaramy się wywiązać z zadania jak najszybciej <3 A wy kotki nacieszcie się ostatnimi dniami wakacji. Wracamy już niedługo.

ILY.  

środa, 14 sierpnia 2013

Chapter 2, cz I

Powrót do Włoch będzie jak otwarcie starych ran. Wspominając moją mamę i Lorenzo. I z powrotem do martwienia się o moje cycki. 

Miałam doskonałe życie  w USA. Oh, może nie najdoskonalsze w świecie, ale było naprawdę świetne. Byłam wreszcie liderką "cheerleaders " w szkole ( i nie, nie byliśmy cheerleaderkami, byliśmy rodzajem tanecznego zespołu, ale musieliśmy tańczyć zawsze na zawodach piłkarskich)
I miałam bardzo seksownego przyjaciela, ostatnio był więcej niż przyjacielem. 
I Boże, byłam desperacko w nim zakochana.
Jednak niezależnie od tego, czy moje życie było całkiem dobre i wspaniałe, nie ważne czy Graham miał być moim chłopakiem, bez względu na wszystko muszę zrobić to, co mój tata powiedział. 

- Naprawdę tato.. Dlaczego mamy mieszkać tu jeszcze raz? - Wyszeptałam, czując wielki ciężar w klatce piersiowej. I mam na myśli wielki, jeden z tych, który nie przejdzie łatwo. Z tych w którym, łzy bolą. Z tych, który rozrywa Ci klatę piersiową. 

- To jest nasz dom Anne. - mój tata odparł z szerokim uśmiechem. Mogłam obstawiać wszystko co czuł w piersi tak jak ja. Boli mnie tak samo lub mocniej, że jest tutaj. Ale przeszłość to przeszłość, i musimy iść do przodu, nie oglądając się w tył na sekundę. 

- Wiem, przepraszam - Westchnęłam i zamknęłam na chwilę oczy, starając się uspokoić.

Powinnaś przejść przez to Anne, przestań krzyczeć jak zwierzę.  

Samochód był zaparkowany tuż przed drzwiami, a kierowca wysiadł, aby wziąć nasze torby. 

Moje oczy wypełniły się gorzkimi i ciężkimi łzami, kiedy tylko weszłam do mojego starego domu. Przywitał mnie typowy zapach cytryny. To było zbyt wiele dla mnie. 

Mój wzrok wędrował po domu, wszystko było dokładnie tak, jak wyszliśmy tamtego dnia, z wyjątkiem ciała i krwi mojej matki w pokoju. 

Mój umysł zaczął przypominać sobie wiele rzeczy, widziałam wszystko co działo się przede mną, jakbym była outsiderem* mieszkającym z trzecim okiem. 

Przypomniałam sobie, jak moja mama czyściła dom ze słuchawkami, śpiewając na całe gardło. Jej piękny głos i tańce, naokoło trzęsąc meblami.

Pamiętam mojego tatę łączącego się z jej głosem i śpiewającego brzydką melodię, wziął ją w pasie do tańca. Potem zwrócił się do niej i pocałował  jej usta w piękny sposób. Mój ojciec był innym człowiekiem przy niej. 

Pamiętam, gdy miałam pięć lat i ukradłam trzy kilo cytryn z lodówki, i opiekowałam się nimi wyciskając 
wszystkie na krześle i podłodze w pokoju.

Mama krzyczała na mnie, ale nie mogła pokonać śmiechu. Wtedy zdecydowała, że lubi zapach cytryn i podziękowała mi za to co chciała zrealizować. 

Pamiętam kiedy ja, moja mama i bliźniaki siedzieliśmy na kanapie oglądając programy telewizyjne, i plotki 
podczas gdy jedliśmy.

Cukierki i rozmawianie o wszystkim .. Była jedną z nas.

Pamiętam jak szlochając powiedziałam mamie, że Lorenzo zostawił mi traumę jak szalony i powiedziała mi, że pewnego dnia moje piersi urosną tak, że będą bardziej rozwinięte niż jego cały mózg. 

I tak, miała zupełną rację. Teraz moje piersi były duże, o wiele większe, niż jego mózg, o ile w ogóle istnieje. 

Pamiętam dzień, w którym weszłam do domu i znalazłam ciało mojej matki leżącej w pokoju pod kałużą krwi ..

Przypomniałam sobie, jak skoczyłam do niego i jak błagałam ją by nie umierała ..


Nagle rozpłakałam się i dyszałam ciężko . 

Szłam słabo do dokładnego miejsca, gdzie została zastrzelona i upadłam tam ..

Miałam nadzieję, znaleźć ją śpiewającą jak zawsze, tańcząc wokół, śpiewającą lub cokolwiek, lecz znalazłam ją prawie martwą. Jej oczy nie były całkowicie zamknięte, a jej ręką poruszyła się trochę, ale gdy zobaczyła mnie obróciła się w lewo by umrzeć, po prostu przestała walczyć.. 

Najgorszy ból na świecie widzieć kobietę, która dała Ci życie traci je.. 

Nie zauważyłam, że mój ojciec leżał obok mnie, trzymając mnie dopóki nie zaczął pocierać moje plecy. Przylgnęłam do jego ciała ze wszystkich sił. Nie mogłam nawet oddychać, ból był zbyt duży, jej obecność wciąż była zbyt realna. 
Gdybym zamknęła oczy mogłabym usłyszeć jej słodki głos w oddali. 

Była tak bardzo piękna, zawsze tak pełna miłości dla każdego, zawsze ze szczerym uśmiechem dla każdego kto się do niej zbliżył. Zawsze gotowa by oddać wszystko dla mnie .. 

A ja nie mogę dać jej nic.

- Moje dziecko.- wymamrotał ustami w moje włosy. - Też za nią tęsknie, pamiętaj, mnie też to boli.

- Nie chcę tu być.- płakałam - To boli...

- Co by ona powiedziała gdyby zobaczyła, że płaczesz w ten sposób po tylu latach?

- Nie wiem. - skłamałam. Usłyszałam westchnienie.

- Oczywiście, że wiesz. Oboje wiemy.

- Ona.. powiedziałaby coś jak, Boże, Anne musisz się przyzwyczaić. Wszyscy musimy umrzeć, wszyscy nie będą i nie mogą być cały czas smutni, głupia dziewczyna, Twój uśmiech jest zbyt kuszący byś nie miała go na sobie cały czas. Włącz jakąś muzykę i zatańcz. Jesteś młoda i bardzo piękna. - śmiałam się trochę ze łzami w oczach. To było dokładnie
to co ona mówiła. Powiedziała coś podobnego kiedy mój pies zdechł. - A potem śpiewała tą piosenkę .. Cielito Lindo. 

- Oh, prawda. Ona zawsze śpiewała tą piosenkę, gdy płakałaś.

- Ona zawsze śpiewała dla mnie.. 

- Jak to było ? Nie mogą wybuchnąć błony bębenkowe ale to było ... Aaaaay, ay, ay, ay... Canta y no llores... Porqué cantando se alegran, cielito lindo, los corazones...

Śmiałam się z jego głosu, zawsze brzydki, zaczęłam relaksować się w jego ramionach słuchając jego śpiewu.

Coś musiało być w tej piosence, zawsze mnie uspokajała. To był Hiszpański, moja mama zawsze mówiła w języku hiszpańskim nie ważne w jakim miejscu byliśmy. I miała piękny głos, mogła być piosenkarką jakby chciała.

Najlepszą w historii.

Przestałam płakać i uśmiechnęłam się. Mój tata miał rację. Ona nie lubi widzieć mnie płaczącą, ona była
naprawdę smutna gdy ja byłam.. Była zapewne w niebie. 

Szepcząc tą piosenkę dla mnie,  popatrzyłam jak głupia jestem, że płakałam dla czegoś tak prostego i 
rzeczywistego jak śmierć. 

*outsider- taki wyrzutek, osoba trzymająca się na boku


***

No to mamy już pierwszą część drugiego rozdziału :) 
Jak wam się podobała? 
Wzruszająca jest prawda? Ja miałam łzy w oczach gdy to tłumaczyłam, 
ale może to jest sprawa mojej miesiączki, w tym okresie
jestem bardzo ckliwa haha
Jeśli chodzi o pojawianie się rozdziałów .. 
Rozdziały nie będą dodawane często.. 
Gdyż tłumaczka z języka hiszpańskiego na język angielski przetłumaczyła na razie 
6 rozdziałów, a nie chcemy być zależne od tłumaczki .. 
I tak, oryginał bloga pisany jest po hiszpańsku.. 
I tak, mamy zgodę autorki jeśli ktoś chciałby się doczepić.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA :) 

JEŚLI JESZCZE NIE CZYTAŁEŚ NASZEGO DRUGIEGO 
TŁUMACZENIE ZAPRASZAMY :    

http://tlumaczenie-7801.blogspot.com/

translated by Magda.


środa, 7 sierpnia 2013

Chapter 1

Anne:

Mój tata, histeryczny, gorzki i głośny jak nigdy, krzyczał do telefonu, z tysiąc rzeczy po włosku, z których rozumiałam tylko połowę. Położyłam dwie samotne walizki w czarnym helikopterze, zaparkowanym na naszym podwórku.

Helikopter! Czy to nie brzmi dobrze? Nie wiedziałam, że mieliśmy jeden. Nawet nie wiedziałam, że mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, aby myśleć o tym, że pewnego dnia naszych długich żyć, będziemy w stanie kupić jeden.

Każdy dostaje jedną niespodziankę.

Byłam podekscytowana, trochę wkurzona i zagubiona przez tą sytuację, ale hej, nie każdego dnia dowiadujesz się, że masz helikopter, i że prawdopodobnie jesteś bogatsza niż myślisz.

   -  Do góry dziecko. - mój tata rzucił, popychając mnie od tyłu. Prychnęłam i weszłam do tego czegoś, rozglądając się z  szeroko otwartymi oczami. To było bardzo przestronne wnętrze, siedzenia były pokryte czarną skórą, miały małe ekrany, takie jak w samolotach i ściany również były z czarnej skóry. - I nie narzekaj.

   - Nie mów mi, że mam nie narzekać! Mam absolutne prawo do narzekania, nienawidzę tego, nienawidzę zostawać tak cały czas... Nic nie rozumiem, rozpaczam przez ciebie, bo nigdy nic nie wiem! - krzyczałam jak szalona i spojrzałam w górę, bardziej zła niż mogłam być na mojego tatę, żeby zobaczyć, że posiadanie helikoptera nie będzie aż takie dobre.

Chodzi o to,że nigdy, ale to nigdy nie wiem wszystkiego, najważniejszych i najgłupszych rzeczy, wszyscy dookoła mnie zawsze ukrywają przede mną wszystko, jak bym była małą dziewczynką, która nie zrozumie.

Nie mogę zrozumieć pewnych rzeczy, ale na pewno nie jestem jego małą dziewczynką.

Usiadł obok mnie powoli, wzdychając i wiedziałam, że zaraz zacznie szukać tysiąc sposobów na przeprosiny, bez przepraszania tak naprawdę, ponieważ to był on. Nigdy nie akceptował swoich błędów i oczywiście nigdy nie przepraszał.

Westchnęłam w sposób zbyt żałosny, krzyżując ręce na kolanach i robiąc twarz psa, która zawsze działa. Położył rękę na moim kolanie, patrząc na mnie ze zmartwieniem na twarzy.

Czemu moim tatą można tak łatwo manipulować? Oh, Panie, zmiłuj się nad nim.

Absolutnie nikt by nie pomyślał, że ten człowiek z prawie dwoma metrami wzrostu i 99 kilogramami jest tak łatwy do zmanipulowania.

Ale był, to było słabe. Albo może to ja byłam w tym dobra. Kto wie.

Mój tata miał twarz wściekłego psa, prawie cały czas, zawsze nosił czarny strój, czarną koszulę, czarny krawat, czarne buty... Nienawidził kiedy mówiłam, że wygląda jak Gruby Tony z Simpsonów, ale to była prawda, kompletna! Nawet miał ten włoski akcent.
Każdy cichnie, gdy wchodzi w jakieś miejsce, bo oczekują po nim facetów z bronią i strzelaniny. Ale on tylko sprzedaje nieruchomości. Nic ekscytującego.

Faktem jest to, że nikt nie może sobie wyobrazić, że Gruby Tony jest łatwy do zniesienia, ale nikt nie wie, że mój Tony jest dżentelmenem i trochę głupi.

Wzięłam oddech kiedy kierowca wsiadł do kabiny.

To będzie mój pierwszy lot helikopterem i nie mogłam się doczekać aż powiem Alison.
Będzie więcej niż zaskoczona, ta suka.

Znowu parsknęłam, gdy kierowca wysiadł i popatrzył głupio decydując, że nie chce nawet iść, wrócił i zaczął zdawać recenzję przycisków i mówić dużo dziwnych rzeczy do radia.

Jak nudno, nie możemy teraz po prostu odlecieć? Czemu to zajmuje tyle czasu?

   - Moja dziewczyno, wiesz, że są pewne rzeczy których...
   - ... których nie powinnam i nie chce wiedzieć. - zakończyłam przewracając oczami. - Tak, wiem.

Słyszałam to głupie zdanie wiele razy, znam je na pamięć. Nie jestem głupia.

To sprawia, że mam ochotę coś kopnąć gdy to mówi, z wielu powodów.
Na początek, nienawidzę, gdy ukrywa się przede mną rzeczy. To była naprawdę najgorsza rzecz jaka mógł robić, a mój tata był osobą, która ukryła przede mną najwięcej rzeczy niż ktokolwiek inny w moim życiu.

Co więcej, nawet rozumiem co to znaczy "Są rzeczy, o których nie powinnam i nie chce wiedzieć" ale dlaczego? Jaki rodzaj rzeczy to jest? I dlaczego, ja, jego własna córka, nie może wiedzieć? Jeśli pytam to znaczy, że chce wiedzieć, oczywiste.

Mój tata aka filozof, prawdopodobnie wymyślił tę frazę tylko po to, żeby mnie rozzłościć.
   - Dokąd lecimy? -  krzyknęłam na dźwięk śmigieł. Po chwili dotknęłam moich słuchawek, gotowa aby je  zdjąć jeśli nie mogłabym usłyszeć mojego taty, co było bardzo prawdopodobne
   - Do Włoch! - Odpowiedział krzycząc.

Tak, słuchałam perfekcji. I mogę tylko pozostać cicho. Oczywiście nie mogłam temu zaprzeczyć. Mogliśmy lecieć do Włoch.
Byliśmy już w połowie drogi, cholera, mogłam zapytać wcześniej.

W moich nędznych siedemnastu latach życia mieszkałam w Meksyku, Francji, ze Włoszech i Stanach Zjednoczonych. I uwierzcie mi, gdy mówię, że to nie było takie świetne jak brzmi.

Moje pierwsze sześć lat spędziłam w Meksyku, więc, nawet tego nie pamiętam.
Później spędziłam cztery lata we Francji, pamiętam tylko dlatego, bo nie rozumiałam gówna, o którym ludzie mówili, uczyłam się Angielskiego i Francuskiego aby komunikować się z ludźmi.

Poza tym, nie miałam ani jednego przyjaciela, czułam się tak źle i żałośnie samotna, że wszystko co mogłam zrobić, było schronienie się w jedzeniu - tak, otyłość u dzieci, co do diabła myślałam? - Muszę dostać się do sali gimnastycznej, aby zabić depresję lub wymyślić dietę.
Wtedy przeprowadziliśmy się do Włoch i musiałam nauczyć się Włoskiego języka, był najtrudniejszy ze wszystkich! - No cóż, miałam się nauczyć, jestem pewna, że najtrudniejszym językiem jest chiński lub japoński lub jeden z tych, ale po za tym, miałam szczęśliwe życie, o wiele lepsze niż we Francji.
Przynajmniej, miałam więcej znajomych, którzy mówili po angielsku.

Trwaliśmy tam pięć lat, można powiedzieć, pięć najważniejszych lat mojego życia.

Poznałam Nedime i Yamin, to były zwariowane bliźniaczki, córki najlepszego przyjaciela mojego ojca we Włoszech i szybko stałyśmy się przyjaciółkami. Wtedy była tylko jedna rzecz, która się liczyła, nie było ani jednego dnia, którego nie spędzałyśmy razem.

Miałam swój pierwszy pocałunek z moim sąsiadem, Lorenzo, ja miałam trzynaście a on piętnaście lat.
I byłam w nim baaaardzo zakochana. Boże, pamiętam go. Z jego niebieskimi oczami i brązową skórą, bardzo seksowny.

Siedzieliśmy na centralnym placu, sami, jedząc lody, to była pierwsza randka jaką miałam i byłam strasznie zdenerwowana. Bardziej, nić jakakolwiek inna, normalna dziewczyna, na pewno.
Upuściłam drinka na stole, gdzie jedliśmy obiad i wszystko spadło na jego białe spodnie.
Zaskoczyło mnie, że nie spoliczkował mnie i nie uciekł.

Gdy jedliśmy lody i śmialiśmy się z incydentu, Lorenzo powiedział "jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem w moim życiu" (W co nadal wątpiłam, bo nikt nie jest piękny mając trzynaście lat! Okej, ja nie byłam. Próbowałam wyrywać brwi woskiem, jeśli masz trzynaście lat, nie próbuj tego robić, proszę, to spowodowało wielki kawałek gówna na mojej twarzy, moje brwi stały się zbyt cienkie i całkowicie nierówne. Po za tym, byłam jeszcze trochę gruba i miałam pryszcze na twarzy. Całkowicie paskudne), a następnie gładził moje pulchne policzki i zbliżył się do mnie.

Jego usta smakowały jak gorąca czekolada, a jego język lekko dotknął moich ust. I naprawdę chciałam krzyczeć przez dreszcze jakie przeszły mnie, przez to jak jego język dotknął moich warg.
Całe szczęście nie zrobiłam tego.

Po pocałunku zapytał mnie czy chce być jego dziewczyną a ja powiedziałam, nie, ponieważ mój tata powiedział, że nie mogę mieć chłopaka dopóki nie skończę piętnastu lat, a ja podążałam za zasadami. Byłam jedną z tych dziewczyn, które się nie buntowały. Ale głupiec był na mnie zły i następnego dnia powiedział wszystkim w szkole, że pozwoliłam mu dotknąć moje nierozwinięte piersi... nierozwinięte piersi, cholera!

Ta, ten cholerny Lorenzo powiedział: " Anne pozwoliła mi dotknąć jej nierozwiniętych piersi" głupi kretyn, idiota. Moje piersi dojrzewały, tak? Co z tego, że były małe?! Ten drań zostawił mnie z niedojrzałymi komentarzami i traumą.

Wszystko było bardzo dobre we Włoszech, oprócz Lorenzo, ale po tym jak moja mama umarła a raczej została zabita i musieliśmy uciekać stamtąd tak jak robimy to teraz.

Nie lubię myśleć o martwych ludziach. Ale wygląda na to, że moje życie jest pełne śmierci.
____________________________________________________
Witajcie! Bardzo przepraszam, ze rozdział jest tak późno, ale miałam mało czasu, prawie nie było mnie w domu. Mam nadzieje, że nie będziecie źle : ) 
Nic ciekawego nie dzieje się w tym rozdziale, bo to początek, musimy poczekaj :D
enjoy