André rzucił pustą broń na podłogę z dużą złością, a po wykrzyczeniu czegoś czego nie zrozumiałem, rozdarł rękaw mojego pieprzonego, firmowego garnituru.
Zanim zdążyłem pomyśleć już warczałem w nadludzkiej odwadze i rzuciłem się na niego,
głośno przewracając go na podłogę i okładając pięściami po jego brzuchu i ramionach, ale to zwierze było większe i silniejsze ode mnie więc zatrzymałem swoje pięści w sekundę gdy uderzył mnie w twarz.
- Moja pieprzona twarz! - Krzyknąłem i uderzyłem jego pierś z obu rąk. André zrobił to samo ale mocniej i kiedy się na to natknąłem pchnął mocniej, ciągnąc mnie na podłogę i stając na moich nogach aby trafić w mój brzuch. Jęknąłem i próbowałem go zdjąć, ale nie mogłem.
- Ona mnie zabije.
- To dla ciebie, nie zadzieraj ze mną ponownie. - walcząc jęknąłem, gdy próbowałem wydostać się z pod niego. - Jakieś pomysły kto chce mnie zabić?
- Wziąłem gówno - i wyjąłem ramie spod jego ręki i, że nic innego nie mogłem zrobić, przyłożyłem swoją pięść do jego policzka ze wszystkim, bez procesu, że nie powinienem robić czegoś takiego.
- W PIEPRZONĄ TWARZ TY SKURWYSYNU! - Wrzasnął bardzo głośno z twarzą wykrzywioną w strasznym grymasie. Zaśmiałem się kiedy zobaczyłem jak jego policzek i miejsce wokół oka stają się czerwone.
- Skur co?! - Domagał się cichy głos, miękki i mocny, naprawdę zły. André i ja zamarliśmy i spojrzeliśmy równie przerażeni w bez ruchu.
- Powtórz, Thomasie André Bieber Ciranelli. - rozkazała głosem niskim i twardym. - I wstańcie z podłogi.
Mógłbym powiedzieć, że w miej niż dwie sekundy oboje staliśmy twardo i sztywno na przeciwko naszej matki, czekając na karę, czekając na krzyki, i czekając na wszystko co mogła nam zrobić.
- Skur... wy..., uh... Przepraszam. - po prostu zaczął bełkotać, jak to zawsze z nią robi. Nie uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że kara i upokorzenie były też dla mnie.
Ta kobieta mogła tak ze wszystkimi.
- Powiedz to jeszcze raz.
- skurwysyn... - mruknął półgłosem.
- To nie za mądrze, aby odzywać się tak do swojego brata... Wasza dwójka ma mnie dość z jego niedojrzałymi bredniami. - splunęła ze złością, idąc bliżej nas.
Na pewno obraz byłby zabawny. Dwóch chłopców z miarą około sześciu stóp, zastraszeni przez kobietę z miarą jakichś pięciu stóp, talią jak spaghetti i twarzą anioła.
- Jak wiele razy w tym tygodniu walczyliście na ciosy? - zapytała. - Znam te głupie rzeczy, które wasz ojciec wam powtarza - "W twarz nie jest" Nie w twoją twarz lub kogokolwiek innego!
Moje dzieci to nie jakieś dzikie zwierzęta lub jakieś prymitywy! SĄ BRAĆMI NA LITOŚĆ BOSKĄ! NIE CHCE ŻEBYŚCIE KIEDYKOLWIEK WRACALI DO TAKIEJ WALKI, NIGDY!
- Mamo... - zacząłem mówić, chwiejny i niepewny.. - Nie walczyliśmy tak naprawdę, to była... to była... braterska miłość.
- Braterska miłość??! - Wrzasnął bardzo głośno, sprawiając, że podskoczyłem nieznacznie w szoku. Wzięła twarz André i odwróciła się do mnie. Jego brązowe oczy, jak moje, były szerokie i przestraszone, jak u kosmity, jego policzki były niszczone pod długimi czerwonymi paznokciami mojej mamy i jej usta otworzone jak u ryby.
- Spójrz na tego idiotę, siniak nie był zrobiony z miłości.
- Przepraszam... to była jego wina, on... zepsuł mój garnitur, patrz. - powiedziałem szybko, podniosłem rękę i pokazałem wiszący rękaw.
Dyszała jak w horrorze i nagle twarz mojego brata chodziła po moim ramieniu i badała rozdarcie.
- PRZYJĘCIE ZACZYNA SIĘ ZA PÓŁ GODZINY! - warknęła, co spowodowało, że oboje podskoczyliśmy. - Co mam z wami zrobić?!
- Kochaj i akceptuj nas? - André powiedział. Moja mama prychnęła.
- Nie. Nie wiem jak to zrobisz Justinie Drew, ale ale musisz znaleźć przyzwoitą kurtkę w pół godziny. - Powiedziała pokazując palcem, i odwracając się do Andre. - A ty, lepiej kontroluj siebie ze swoim bratem. Zobaczymy jak będzie później gdy pójdziecie ze swoim ojcem.
Odwróciła się i odeszła od nas z głośnym stukotem jej obcasów roznoszącym się po całym domu.
_______________________________________
Witam! Mamy drugi part rozdziału! :D i przede wszystkim JEST JUSTIN! Cieszycie się? Ja tak. Musze przyznać, że jeszcze żadnego rozdziału ani tutaj ani w #7801 nie tłumaczyło mi się tak trudno. Więc za każdy błąd i nieczytelne zdanie przepraszam i do następnego.
Super rozdział :) podziwiam cie bo mi było ciężko połapać sie w dialogu a co dopiero tobie kiedy to tłumaczyłaś!! Z niecierpliwością czekam na nn :***
OdpowiedzUsuńhttp://weronikasiwik.blogspot.com/ zapraszam do mnie xD
OdpowiedzUsuńNie ogarniam tego rozdziału :/ Jest strasznie dziwny i trudno go zrozumieć. Gratuluję tłumaczenia, bo musiało być to trudne.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :) Mam nadzieję, że już niedługo zrozumiemy o co w tym wszystkim chodzi...
@SwagggerLove
Swagggerlove.blogspot.com
Lbdar.blogspot.com
Hej rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego a tymczasem zapraszam do mnie na:
changedmyworldnathansykes.blogspot.com/
jejku ciężko ogarnąć... ale podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń